Jeśli chcesz...

"Jeśli chcesz możesz przenieść się w świat, którego inni nie znają. Ten świat będzie Tylko twój, Twoja tajemnica. Jeśli chcesz to Cię tam zabiorę.. Tylko powiedz..."

wtorek, 17 listopada 2015

Rozdział 12.

Po kłótni z babcią i ostatecznym porozumieniu poszłam do lasu aby wywietrzyć głowę z natłoku myśli. Szłam w kierunku linii drzew zaczynającej się kilka metrów za murem domu. Szłam zamyślona, skupiając wzrok na swoich butach.
Przez moją chwilową nieuwagę nie zauważyłam, że na coś wpadłam. Więc jakie było moje zdziwienie gdy nagle wylądowałam na kupie gnijących liści. Zimne palce owinęły się wokół mojego nadgarstka i pociągnęły mnie w górę.
Dziewczyna miała długie blond włosy, zielone oczy i rekini uśmiech. Lodowate powietrze owinęło moją twarz gdy zasyczała wprost do mojego ucha.

-A co my tu mamy? Zgubiłaś się skarbie?
-Nie, nie zgubiłam się. I jeśli chcesz jeszcze żyć powinnaś mnie puścić. A, ups. Ty już nie żyjesz. - odwarknęłam wykręcając rękę i jednocześnie podnosząc nogę aby kopnąć nieumarłą z półobrotu na wysokość ramienia.
-Strażniczka... jeszcze lepiej. - wyszczerzyła zęby blokując cios, następnie z prędkością światła uderzyła mnie w żebra tak mocno, że znowu upadłam na ziemię.
I szlag wziął moje nowe jeansy...
Nieumarła kucnęła przede mną, palcami z długimi, czerwonymi paznokciami złapała podbródek i zbliżyła moją twarz do swojej.
-Zawsze wolałam kobiety, są bardziej żywotne.. - mruknęła.
Kiedy coraz bardziej zbliżała ku mnie swoją twarz panicznie myślałam jak się uwolnić. Siedziała na mnie okrakiem przez co blokowała każdy mój ruch. Kiedy już się poddałam, ucisk zniknął i wróciła swoboda ruchów. Miejsca, w których mnie dotykała wciąż były zimne ale powoli nachodziło do nich ciepło. Zszokowana spojrzałam w górę. Przede mną stał chłopak w długich czarno-białych włosach. Myślałam, że już nigdy go nie zobaczę.
      Moje serce znacznie przyśpieszyło.
Patrzył na mnie stalowym wzrokiem trzymając blondynkę za gardło. Następnie rzucił nią w drzewo. dziewczyna odbiła się od pnia i osunęła na ziemię charcząc i wypluwając krew z ust. Ciemna strużka spływała jej w jednym z kącików ale oprócz tego nie odniosła większych ran. chłopak spojrzał na nią i wysyczał:
-Odejdź.
Nieumarła rzuciła mi wściekłe spojrzenie i powoli wstała z ziemi a następnie oddaliła się w las zaciskając pięści. Kiedy zniknęła z pola widzenia, wstałam. Jeszcze przez kilka chwil staliśmy w milczeniu aż wreszcie wypowiedziałam ciche "dziękuję".
Kiedy wreszcie się odezwałam, spojrzał na mnie jakby próbował sobie przypomnieć kim jestem i co tu robię.
-czy ty wreszcie oduczysz się szwędać samej w tak późnych porach w mało uczęszczane miejsca? - zapytał z miną nie wyrażającą więcej uczuć od cegły.
-Najwidoczniej nie. - prychnęłam.
Spuściłam wzrok na swoje paznokcie, przyglądając się im. Obdrapany czarny lakier nie wyglądał zbyt dobrze. Nagle poczułam zimne powietrze na karku i równie lodowate dłonie na talii. To zimno było przyjemnie kojące, głęboko zaciągnęłam się powietrzem. Czułam tylko zapach lasu i jego dłonie jeżdżące po moich biodrach.
-Czy to nie ty ostatnio nie mówiłeś, że to co robimy jest złe? - zapytałam szeptem.
-Mówiłem...

Co ja robię? To nieumarły. Mój wróg. W każdej chwili może mi odebrać życie. Ale.. wiem, że tego nie zrobi. Nie on. On nie ma zamiaru mnie zabijać..

-
Pytałaś mnie kiedyś o imię. - skinęłam głową. - Jestem Bill. Bill Kaulitz.

Szeroko otworzyłam oczy.

"-Nie chcę mówić o swoim bracie. To dla mnie trudne, przepraszam. - Patrząc w oczy Toma widziałam ten ból. Ból jakby po stracie. Sięgał głęboko, aż dna jego oczu, przenikał przez kolor tęczówek. Zrobiło mi się go żal. Czy stracił brata? Umarł? Co się z nim stało? Miałam tyle pytań ale nie drążyłam tematu. Puściłam jego dłoń i dałam mu odejść w stronę sali."
-Jesteś...
-Tak, jestem bliźniakiem Toma, księżniczko.
Tym czasem w szkole Hildegardy:

-Gdzie ona do cholery jest?! - krzyczała dyrektorka chodząc wciąż w kółko po gabinecie.
-Uciekła. Silvenia jej pomogła. - oznajmiła beznamiętnym tonem pani Brooke.
-Jest taka sama jak jej babka! - krzyknęła pani Nits uderzając zaciśniętą dłonią w biurko. - wierzą w to całe gówno, że te potwory mają serca! Wierzą, że zdołają ich unieszkodliwić, pokonać. Cała ta rodzina sprawia tylko kłopoty. Bez nich już dawno te gnijące skorupy by nie istniały. Zabijano by ich od razu. Dzięki nim te plugastwa żyją a oto jak im się odwdzięczają..

Cassie i Tom stojący za zamkniętymi drzwiami wymienili zszokowane spojrzenia. To nie była ich dyrektorka, to nie ta kobieta, którą znali. Czyżby ta miła i pomocna kobieta to była tylko maska? Powoli wycofali się w mrok korytarza i poszli zaalarmować innych uczniów o całej sytuacji. Bramy szkoły zostały zamknięte a Hope zniknęła.  


****
Przepraszam Was ogromnie za tak wielkie opóźnienie! Rozdział był gotowy, na kartce miesiąc temu ale moja siostra ciągle zapominała mi go przepisać a ostatecznie zapominała kartek z internatu, żebym ja mogła to zrobić. Następny rozdział pewnie będzie duuużo wcześniej, wena wróciła :D
/Z

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rozdział 11.


Bolało nas to, że dyrektorka nie wierzyła w to co potrafimy. Nie wierzyła w nas. Z góry założyła, że jesteśmy przegrani. Nie zamierzaliśmy odpuścić. Nie zamierzaliśmy się poddać i udawać, że wszystko jest okej kiedy za zamkniętą bramą szkoły ginęliby wszyscy. Ludzie, strażnicy, nieumarli. Nie chciałam by ktoś umierał tylko dlatego, że JA nie walczyłam. Czułabym się winna. Nie chciałam by ktokolwiek umierał. Nikt na to nie zasługiwał. Nawet Nieumarli. Oczy zaszkliły mi się kiedy pomyślałam o prawdopodobnych ilościach rozlanej krwi. Tak przecież nie musiało być. Nie musiało...
      Spojrzenia moje i Silv skrzyżowały się. Uporczywie wpatrywała się w moje oczy chcąc dojść do jakiegoś wniosku. Nagle prawie niezauważalnie uniosła lewy kącik ust do góry w delikatnym uśmiechu. Kiedy schodziła z podestu zaczęła "grzebać" w torebce. Kierując się do drzwi przytuliła się do mnie, w międzyczasie wkładając mi w dłonie zwitek papieru i coś metalowego z plastikowym zakończeniem.
-Możecie się rozejść. - usłyszałam głos dyrektorki i posłusznie ruszyłam w stronę wyjścia ściskając w dłoni kartkę i jak się okazało klucz. Chciałam już wyjść na dwór kiedy poczułam jak jakieś palce zaciskają się w okół mojego nadgarstka. Odwróciłam się i zobaczyłam zmartwioną twarz Toma. Kompletnie zapomniałam, że to z nim tu przyszłam.
-Wszystko okej?- zapytał półgłosem jakby nie chciał, żeby ktoś oprócz mnie go usłyszał. A przecież to zwykłe pytanie zadane w jak najbardziej odpowiedniej chwili.
-Nie, nic nie jest okej Tom. Nic nie jest okej. - Delikatnie wyplątałam się z uścisku chłopaka i szybkim krokiem ruszyłam w stronę internatu.


***



Bill leżał na łóżku myśląc o tych intensywnie zielonych oczach, które tak bardzo zapadły mu w pamięci. "Potrzebujemy cię" - to zdanie boleśnie tkwiło w jego głowie. Mijał już drugi dzień a dziewczyna nie pokazała się ponownie. Nie mógł się na niczym skupić. gdy zamykał oczy pojawiał się obraz czarnych włosów i opalizujących oczu. Gdy je otwierał widział puste mieszkanie i słyszał głuchą ciszę. Nie wiedział co jest gorsze. Ale jeśli mógł - chciał pomóc tej dziewczynie. Postanowił, że poczeka na nią. Aż wróci. Wtedy powie jej, że zgadza się dołączyć do nieumarłych. tak bardzo rozpaczliwie chciał odzyskać duszę. Chciał czuć wszystkie emocje a nie tylko pustkę i chłodną obojętność. Chciał móc się prawdziwie uśmiechnąć, wiedzieć dlaczego to robi. Być znowu szczęśliwy. I chciał, żeby Tom wrócił. Bez niego był tylko wrakiem wraku. Jeszcze bardziej pustą skorupą. To co czuł można porównać do człowieka, który zdążył poznać wszystkie kolory, zdążył zobaczyć cudowne warte ponownego zobaczenia widoki a następnie stracił wzrok. Zdążył czegoś posmakować, potem mu to zabrano na zawsze. I każdego dnia tęsknił za tymi widokami, za twarzą ukochanej osoby, za odbiciem w lustrze. Ten człowiek chciał znowu widzieć. A Bill chciał po prostu  żyć. Albo umrzeć na zawsze. Nie chciał być już zawieszony pomiędzy tymi opcjami.


*****

Na kartce, którą dała mi Silv była szybko napisana informacja, że następnego dnia o 20 wyjść przed szkołę, za bramę. Kluczyk, który mi dała wyglądał jakby był od samochodu. Nie wiedziałam o co chodzi ale postanowiłam jej zaufać. Westchnęłam i spojrzałam na zegarek. 19:55. Powinnam już wychodzić jeśli o 20 chcę być już poza szkołą.Po cichu zamknęłam za sobą drzwi i zbiegłam po schodach lecz niedane mi było wymknąć się ze szkoły niezauważoną. Kiedy chciałam już skręcić we właściwi korytarz, ktoś wpadł na mnie zza ściany. Przed twarzą mignęły mi tylko białe włosy kiedy leciałam na ziemię. Boleśnie upadłam na swoje cztery litery a obok mnie wylądowała zaplątana w swoją czarną spódnicę do kostek Cassie. Spojrzała na mnie podejrzliwie i ciągle siedząc na podłodze oskarżycielsko wskazała w moją stronę palcem.
-Co ty tu robisz?
-Wstaję - prychnęłam prostując się.
-Ok. Jak cię jutro dorwę to wszystko mi wyśpiewasz. - zagroziła. - Ale póki co to się śpieszę.
Szybko wstała i krzycząc ciche "przepraszam" pobiegła dalej a jej spódnica znów niebezpiecznie owijała się o jej nogi.
Zaklęłam pod nosem kiedy spojrzałam na zegarek. 19:59. Ruszyłam pędem przez korytarz, pchnęłam ciężkie drzwi i wypadłam na zewnątrz. Już szykowałam się do wspinaczki po bramie kiedy zauważyłam, że metalowe skrzydła są lekko uchylone. Przeszłam przez nie ostrożnie, rozglądając się w około. Dwa metry od bramy stał zaparkowany srebrny sedan. Spojrzałam na kluczyk w mojej ręce. Nacisnęłam guzik z boku klucza a sedan zamrugał światłami. Jęknęłam i wsiadłam do samochodu. Do kierownicy przyczepiona była kolejna karteczka. "Jedź do domu". No okej, skoro tak to jadę. Stosunkowo niedawno nauczyłam się prowadzić ale nie miałam jeszcze szans sprawdzić jak sobie radzę bez osoby obok. Zaczesałam palcami włosy za ucho i przekręciłam kluczyk w stacyjce. Gładko wycofałam i odjechałam w ciemność.


******

Szedł po pustej drodze myśląc nad tym co się wydarzyło. Dziewczyna o zielonych oczach wróciła. Zanim zdążył się odezwać powiedziała, że cieszy się, że zdecydował się pomóc i kazała mu iść w pewne miejsce niedaleko lasu.Wiedział gdzie to jest więc ruszył krótko po tym jak się ściemniło. Niecierpliwie zeskubywał lakier z paznokci i co jakiś czas szarpał sztywne od lakieru pasma włosów. Chciał zobaczyć w co tak naprawdę się wplątałem. Wiedział, że nie było to nic dobrego ale czy odkąd umarł robił cokolwiek dobrego? Nawet samo bycie Nieumarłym było złe. Przynajmniej dla niego. Po jakimś czasie zobaczył, że jest oświetlany od tyłu przez światła samochodu.
Auto zatrzymało się obok niego i szyba opadła w dół.
-Proszę pokazać dowód osobisty. - powiedział mężczyzna ubrany w policyjny mundur, z notesem w ręku.
-Oczywiście, panie władzo. - Westchnął i sięgnął do kieszeni po dowód a następnie podał go policjantowi, który zmarszczył brwi czytając nazwisko.
-Panie Kaulitz, co pan robi o tej porze na pustej drodze w dodatku bez ochroniarza?
-Nawet nie wie pan jak ciężko czasami jest się od nich uwolnić. Potrzebowałem chwili spokoju, niedaleko w tamtą stronę - wskazał palcem - mam wynajęty pokój.
Uśmiechnął się lekko. Oczywiście kłamał. Show-biznes nauczył go mydlić oczy ludziom tak dobrze, że nawet jego "nauczyciele" uwierzyli mu kiedy po 10 dniach bez żadnego znaku życia nagle wrócił oznajmiając, że zrobił sobie nieplanowaną przerwę od wszystkiego. Czasami uczeń po prostu przerasta mistrza.



#########
Okej, póki co taki dość krótki. Wypadłam z wprawy. Naprawdę. Prawie płakałam z bezsilności pisząc ten rozdział. Mam nadzieję, że jednak docenicie to co napisałam. Chyba należą wam się wyjaśnienia. Chociażby to opowiadanie czytało 5 osób, to tym pięciu osobom należą się przeprosiny za ponad roczną przerwę. W tym czasie praktycznie nic nie pisałam nigdzie. Jakiś czas temu przerzuciłam się na Wattpada gdzie możecie mnie znaleźć pod: dancewiththedeadgirl *ot taka reklama* XDD A więc komentujcie, plusujcie, cokolwiek. Pokażcie mi, że jesteście ^^
/Z

piątek, 21 sierpnia 2015

INFORMACJA

Nie było mnie tu ponad rok. Mam nadzieję, że są tu osoby, które nie zapomniały o tym opowiadaniu albo które dołączą do czytelników Nieumarłych. Tak naprawdę nie zauważyłam, że ten czas tak szybko zleciał. Chciałam was tylko poinformować, że postanowiłam wrócić po długiej przerwie. Przed końcem wakacji możecie się spodziewać nowego rozdziału kochani <3

Ily ♥
/Zuza