Jeśli chcesz...

"Jeśli chcesz możesz przenieść się w świat, którego inni nie znają. Ten świat będzie Tylko twój, Twoja tajemnica. Jeśli chcesz to Cię tam zabiorę.. Tylko powiedz..."

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 7.

-Byłaś nam wierna cały czas. Dzielnie wypełniałaś swoje obowiązki jako Strażniczka. Dziś od nas odchodzisz, a my będziemy pamiętać o tobie cały czas. Z prochu powstałaś i w proch się obrócisz. - Pani Nite zrobiła znak krzyża i odeszła od trumny.
Podeszłam do ciemnej skrzyni i przełknęłam ślinę. Moje rozpuszczone włosy muskały ciało Nelly gdy nachyliłam się do trumny.  Ścisnęłam zimną, kredowo białą dłoń koleżanki i położyłam czerwoną różę na jej piersi. Dłonie zaczęły mi się trząść więc odsunęłam się od trumny i pozwoliłam łzom spływać po moim policzku. Przesunęłam dłonią po włosach i zakryłam twarz dłońmi. Moje zimne, drżące palce wchłaniały gorzkie łzy. Nelly to siostra Petera.
Usiadłam na trawie i ułożyłam głowę na kolanach. Ramiona trzęsły mi się a ciemne włosy łaskotały odkryty kark.
Poczułam jak ktoś siada przede mną i przytula mnie. Wtuliłam twarz w pierś chłopaka i znowu zaczęłam płakać.
-Cii.... Już dobrze.. Już po wszystkim... Już ją pochowali... - Peter mówił do mnie szeptem jakby się bał, że jak powie głośniej to się rozpadnę. Uniosłam twarz i spojrzałam na niego zapłakanymi oczami.
-Przecież ją kochasz.. a ona.. ja nie wyobrażam sobie życia bez Silv.. - jego szczęka drgnęła ale patrzył na mnie skupionym wzrokiem. Westchnął i popatrzył mi w oczy,
-Jest moją młodszą siostrą. Wiadomo, że jest mi ciężko..  Ale będę musiał się z tym pogodzić. Nie widzę innego wyjścia. Trzeba żyć dalej. Więc głowa do góry i... proszę.. nie odwiedzaj symulacji.
Skinęłam głową i położyłam głowę na jego ramieniu. Nie wiedziałam czy on bardziej potrzebuje mnie czy ja jego.

Kilka dni później:

-Gotowa? - zapytał Tom kiedy szliśmy w stronę hali. Spojrzałam na niego i mruknęłam pod nosem "jasne". Zbiegłam po schodach i wkroczyłam szybko do szatni gdzie czekała Noah. Dziwnie wyglądała ubrana w czarne ciuchy i ciężkie buty wojskowe przy swoim metr pięćdziesiąt osiem wzrostu. Pierwsze wrażenie robiła zawsze mizerne : mała blondynka z uśmiechem na twarzy i szczupłym ciele. Ale każdy kto ją choć raz widział w akcji wie, że nie można z nią zadzierać. A jeśli już się zadrze zostaje tylko skrzydło szpitalne.
Szybko ubrałam się i razem z Noah wyszłyśmy z szatni.
-To jak? Ja i Tom robimy obchód po terenie internatów i na linii lasu a wy po salach szkolnych? - zaproponował Tristan.
Kiwnęłam głową, że się zgadzam. Noah zrobiła to samo i wszyscy poszliśmy w swoje strony.
-Kto odprowadzał cię ostatnio do szkoły po zmroku? Nie miałam okazji zapytać wcześniej, wiesz.. treningi. - spojrzała na mnie z półuśmiechem. - całkiem przystojny.
-Poznałam go na przystani. - powiedziałam a po chwili wahania dodałam - nie wiem nawet jak ma na imię.
Jednym z kluczy przejętych od wcześniejszego patrolu otworzyłam drzwi szkoły. Mosiężne drzwi zgrzytnęły o podłogę i ustąpiły z cichym kliknięciem. Weszłyśmy do pustej stołówki. Krzesła na stołach, zasunięte złotymi zasłonami okna i ciche syczenie wydobywające się z pieca kuchennego. Bez uczniów śmiejących się i jedzących było tu dziwnie przerażająco. Byłam przyzwyczajona do widoku jasnych biało-kremowych ścian, biało-czarnej mazaiki z płytek na podłodze i odsłoniętych okien, przez które wpadały promienie słoneczne i tańczących drobinek kurzu w smugach światła.
Noah przeszła między stołami świecąc latarką we wszystkie kąty a ja oparłam się o futrynę drzwi.
Blondynka skinęła na mnie głową i wyszłyśmy z sali.
Po cichu weszłyśmy po schodach na pierwsze piętro. Zaglądałyśmy do każdej sali po kolei, otwierając je jednym uniwersalnym kluczem.
Po dwóch kolejnych piętrach bolały mnie nogi ale podczas rozmowy z Noah nie zwracałam na to uwagi. Skoro ona wytrzymuje to ja też dam radę.
Szłyśmy krętym korytarzem a nasze buty trzeszczały na drewnianej podłodze. Na ścianach pojawiały się światła rzucane przez latarki. Wyłączyłyśmy je kiedy przekroczyłyśmy próg korytarza Sprawiedliwych.
Przełknęłam ślinę i zacisnęłam dłonie kiedy wreszcie doszłyśmy do symulacji.
Noah zatrzymała się w pół kroku i wystawiła rękę abym zrobiła to samo.
Z małego okienka w metalowych drzwiach wydobywało się światło z jarzeniówek zawieszonych pod sufitem. Dziewczyna zmrużyła oczy i powoli nacisnęła klamkę. Sunęłyśmy w głąb pomieszczenia blisko ścian i na palcach.
-Dobry wieczór..- zatrzymałyśmy się jak wryte kiedy usłyszałyśmy głos zza naszych pleców. Zimne powietrze oplotło mi się wkoło kostek i nadgarstków. Uderzyło mnie w twarz.
Noah zareagowała pierwsza. Odwróciła się gotowa walnąć nieproszonego gościa z łokcia w twarz albo brzuch lecz ten zacisnął palce na jej nadgarstku i mocno ścisnął. Obróciłam się na pięcie i.. zamarłam. Kredowo biała twarz i zimne niebieskie oczy zmroziły mi krew w żyłach. Czerwona peleryna opadała na podłogę. Kątem oka spojrzałam na okno po mojej lewej. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że komputer uruchamiający symulacje jest włączony a na środku szklanego pomieszczenia leży skulony Ash. Uczeń ostatniej klasy.
Otrząsnęłam się i rzuciłam na nieumarłego a Noah szybko wyswobodziła się z jego uścisku,który narychmiast poluźnił. Zaczęłam krzyczeć kiedy długimi paznokciami rozorał mi policzek. Czułam jak krew wypływa z nacięć.
Noah krzyknęła, żebym zajęła się Ashem a ona zajmie się tym kolesiem.
Nerwowo klikałam myszką na pojawiające się kody i wystukiwałam na klawiaturze hasła. Na dużym ekranie nad komputerem widziałam, że nie jest za późno. Ostatnie kliknięcie i kątem oka widziałam jak Ash przestaje niemo krzyczeć. Rzuciłam się w stronę drzwi i pobiegłam korytarzem prosto do sypialni nauczycieli. Zaczęłam krzyczeć, żeby biegli do sali symulacyjnej. Po chwili na korytarz wybiegła Clarissa i wyminęła mnie w biegu. Kiedy trzasnęły drzwi Nieumarły odwrócił się i wyskoczył przez okno. Clarissa skoczyła w tę stronę ale jedyne co zobaczyła to czerwona peleryna powiewająca na wietrze.
Zacisnęła zęby.
-Tu nie jest już bezpiecznie... to wymknęło się spod kontroli... -szepnęła sama do siebie. - Co z nim?
W momencie kiedy o to zapytała przez drzwi wbiegli zsapani Tom z Tristanem i reszta nauczycieli.
Pani Nite wyprowadziła Asha do skrzydła szpitalnego razem z poturbowaną Noah. Dziewczyna utykała na prawą nogę i miała rozciętą rękę.
Kiedy było już po wszystkim nie kazali wracać nam na wartę. Tom odprowadził mnie do pomoju i położył mnie do łóżka. Kiedy chciał zamykać drzwi zapytałam:
-Zostaniesz ze mną?
Nic nie mówiąc zdjął buty i położył się obok mnie. Po chwili wahania przysunęłam się do niego i przytuliłam do jego klatki piersiowej i usnęłam słuchając bicia jego serca.

Sam nie słyszał krzyku ale Tom go usłyszał. Więc on wiedział, że coś się stało. Siedząc w busie z zamkniętymi oczami nagle je otworzył i w głowie usłyszał echo krzyku Hope. I poczuł ból brata, który rzucił się w stronę źródła dźwięku. Długo nie mógł wrócić do tego czym zajmował się wcześniej a mianowicie pisania nowej piosenki. Odłożył więc długopis i kartkę na bok. Nie czuł swoich uczuć ale czuł emocje swojego brata. Chociaż tyle mu zostało...

**********
Wesołych świąt :*

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 6.

Wika - wyjaśnienie jest w zakładce między miłością a nienawiścią :)
pisząc to wgapiałam się w szklaną kulę z jakimś zamkiem w środku i obracałam ją w te i we wte patrząc jak sztuczny śnieg lata sb z dołu na górę i z powrotem XD
****************

Usiadłam na zimnym kamiennym murku i spojrzałam przed siebie. Zimny wiatr owiewał mi twarz, rozsypując włosy w każdą możliwą stronę.
Machałam nogami obijając je o murek.  Uniosłam głowę aby pierwsze krople deszczu opadły mi na twarz. Nie rozumiałam ludzi, którzy nie lubią deszczu. Zawsze kiedy widziałam, że ktoś woli schować się pod baldachimem sklepowym, parasolem czy nawet gazetą uśmiechałam się do siebie. Kochałam deszcz. I nadal kocham. Uwielbiam to uczucie kiedy zimne krople opadają mi na włosy i twarz, przyozdabiając je jak miliony małych brylancików.
Zaczęło się ściemniać, chmury zbierały się od strony oceanu.  Wysokie fale obijały się o brzeg jakby miały za mało miejsca w zbiorniku.
Nie chciałam wracać. Musiałam pomyśleć. Nie obchodziło mnie jaką mam duszę, po co to komu potrzebne do życia? Nie rozumiem czym doktor Hollen się tak przejął.
Ale jednak interesowało mnie to. Czemu? Z czystej ciekawości.
Po prawej stronie usłyszałam skrzek mew i odwróciłam się w tamtą stronę. Chłopak ubrany w czarną bluzę, z obszernym kapturem na głowie i wypłowiałych jeansach oparł dłonie o barierkę a mnie uderzyło a twarz tężejące powietrze.
Było już zupełnie ciemno, nie miałam przy sobie broni. Żeby nie pokazać, że wiem kim jestem postanowiłam z nim porozmawiać. Tak dowiem się czy jest niebezpieczny.
-Nie za późno na spacer? - zapytałam gdyż do głowy nie przyszło mi nic lepszego.
-To samo mógłbym powiedzieć o tobie. - odparł uparcie patrząc na fale i nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem.
-Mógłbyś ale ja zapytałam pierwsza. - popatrzyłam na niego przechylając głowę w bok.
Westchnął i spojrzał na mnie. Był to ułamek sekundy ale wychwyciłam z jego spojrzenia wszystko co powinnam wiedzieć: był niezmiernie smutny. Samotny.
Długie do ramion czarne włosy wystawały spod kaptura i opadały na ramiona. Kiedy przyjrzałam sie mu bliżej spokojnie mogłam stwierdzić, że jest przystojny. Policzki wysokimi kośćmi policzkowymi z charakterystycznymi wgłębieniami, oczy w odcieniu głębokiego brązu, długie rzęsy, gładka, blada cera, długie zadbane palce i wysoki wzrost.
-Nie powinnaś rozmawiać z nieznajomymi. - powiedział wyciągając z kieszeni paczkę fajek i odpalając jedną. - Chcesz?
-Nie palę.
Głęboko zaciągnął się dymem i oparł się plecami o kamień. Kiedy stał bokiem kaptur zasłaniał większość jego twarzy ale kiedy wyciągał szyję wydmuchując z płuc szarawy dym ukazywał się dobrze zarysowany podbródek.
Zacisnęłam dłonie na kolanach i ziewnęłam.
-Śpiąca? - zapytał unosząc jedną brew.
-Jakby nie patrzeć późno już- odparłam. W głębi duszy wiedziałam, że Nieumarli nie śpią.
-Wracaj do domu. - odparł i rzucił papierosa na ziemię a następnie przygasił czubkiem buta.
-Odprowadzę cię. I tak nie mam nic lepszego do roboty. - powiedział i zaczął iść wzdłuż pomostu.
-Skąd wiesz gdzie idziemy? - zawołałam za nim zeskakując z murka.
-Po prostu wiem!

**

-Co się dzieje? - zapytałam w pół przytomna patrząc na pochylającą się nade mną Cassie.
-Straż skarbie. Wzywają nas. Wszystkich. - Dodała widząc jak zakrywam sie kołdrą.
W tej chwili miałam gdzieś Straż, chciałam się, cholera jasna -wyspać!
Burknęłam coś pod nosem i wygrzebałam się z pościeli.
Cassie złapała mnie za rękę i wyciągnęła na korytarz. Teraz zauważyłam, że ona również miała na sobie to w czym spała.
Biegnąc przez trawnik, czułam pod gołymi stopami wilgotną trawę. Zbiegłyśmy po schodach do sali treningowej.
Wszyscy z zainteresowaniem mierzyli mnie i Cassie, które jako jedyne byłyśmy w pół nagie.
-Co się gapisz? - warknęłam na chłopaka, który nachalnie mierzył wzrokiem moje długie nogi.
Przepchnęłyśmy się do Melissy, Davida, Petera i Toma. Mel zrobiła zdziwioną minę i spojrzała wymownie na swoje nogi okryte legginsami.
-Następnym razem uprzedźcie, że zamierzamy wyeksponować swoją nagość. - wzruszyła ramionami.
Nasza szóstka stała na betonowym odcinku blisko kamiennej ściany więc zimno strasznie ciągnęło po nogach. Potarłam ramiona i zaczęłam przeskakiwać z nogi na nogę. Z ust wydobywały mi się przy każdym oddechu obłoczki pary. Tom spojrzał na mnie czule i zdjął swoją bluzę, zostając jedynie w szarych dresach i butach. Okrył mnie bluzą, która sięgała mi krótki przed kolana. Byłam pewna, że teraz z kolei jemu jest zimno więc przesunęłam się do tyłu i wtuliłam plecami w jego nagi, umięśniony tors.
Objął mnie rękami, zaplatając dłonie na moim brzuchu.
Delikatnie kołysaliśmy się żeby było nam jeszcze cieplej a Clarissa i Carter weszli na podium.
-Przepraszamy, że tak późno. Większość z was pewnie dopiero wstała - tłum wydał pomruk zaniedowolenia- ale musimy zwiększyć patrole i ilość treningów. Jak pewnie wiecie nastąpiło włamanie do symulacji Nel Eddison. Szkoła nie ma pojęcia jak do tego doszło gdyż komputery, symulacje i dane są dobrze strzeżone.
Clarissa przerwała i pałeczkę przejął Carter.
-Dlatego obchody będziecie robić teraz czwórkami. I to nie tylko teren w okół internatów i szkoły  a także las, bramę główną do Akademii Hildegardy i cały budynek lekcyjny. Grupa pełniąca pierwszą wartę dostanie klucze uniwersalne do wszystkich bram i sal a następnie będzie je przekazywała kolejnej. Wychodząc zajrzyjcie na tablicę. Są tam nowe przydziały i dyżury. A teraz możecie się rozejść.
Tom puścił moje ramiona i podszedł do tablicy. Kiedy wrócił oznajmił, że nadal jesteśmy razem ale teraz z Noah i Tristanem.

Wróciłam do pokoju i kiedy już miałam iść spać usłyszałam ciche pukanie w okno. Ostrożnie podeszłam do niego i otworzyłam je. Po chwili do pokoju wśliznęły się długie, zgrabne nogi Chelsee.
-Czemu przychodzisz tu tak późno?- zapytałam kiedy rudowłosa stanęła przede mną.
-Od początku roku jestem wolontariuszką u nas w skrzydle szpitalnym. To chyba wiesz. W każdym bądź razie.. to co Nel miała na twarzy....
-Życie po śmierci.. - szepnęłam spuszczając wzrok.
-No właśnie... bo... ona... umarła w tej symulacji..
-Co chcesz przez to powiedzieć?- spojrzałam na nią szeroko otwartymi oczami.
-Nel nie żyje Hope. Tak mi przykro. - położyła mi jedną dłoń na ramieniu a po jej policzku popłynęła łza. Następnie przewiesiła nogi przez parapet i zostawiła mnie samą z myślami.

sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 5.

Specjalna dedykacja dla : OLIWI! Bo.... pisząc z nią ryłam jak nwm i nie mogłam się skupić na pisaniu, i jest najbardziej rozpraszającą osobą kiedy zamierzam wziąć się za rozdział xD
Nie biorę udziału w Liebster Award więc tylko odpowiam na pytania Kamili :) :
1. Trudne pytanie.. ale chyba siedziałam i stukałam długopisem o zęby czytając "Piękni i martwi" :)
2. Ze swoich emocji i wyobraźni bo to one najwięcej wiedzą o moich bohaterach. Wyobraźnia jest moją wieczną inspiracją <3
3. Około 2-3 tygodni jeśli nie mam weny :( Jeśli mam 1-2 dni :)
4. Czasami pomaga mi siostra - pytam ją o zdanie.
5. 7 ale jedno usunięte więc 6 :)
6. Od więcej niż roku.
7. Skoro zostałam nominowana trzy razy (dziękuję <3) to tak. Czuję się doceniana ale ważniejsze jest dla mnie to, że ktoś wplątuje się w życie moich bohaterów i czeka aż zrobię kolejny ruch :)
8. Trudno powiedzieć ale myślę, że gdzieś tak 8-7 bo perfekcyjnie nie jest i muszę jeszcze popracować :)
9. Mam dwa blogi, które nie są o nich :)
10. Tak :)
11. Zależy od okoliczności ale bardziej szczęśliwe bo jestem szczęśliwa kiedy bohaterzy też są :)
******************************************************************************
-Gdzie Tom? - zapytała Amy rzucając torbę na krzesło obok mnie.
-A tak ci do niego śpieszno? - rzuciłam nie odrywając się od notatek. Wszystkie moje zeszyty przecinały łacińskie słowa caelum, inferno, speculator vero, mortem i memoria. Oprócz tego masa wzorków, różnych zawijasów i obrazków przedstawiających usta, oczy, skrzydła, serce na wyciągniętych dłoniach.
-Pff. Ani trochę, dlatego pytam. - Zarumieniła się lekko. Powszechnie wiadomo było, że chłopak przypadł jej do gustu.
Pokręciłam tylko głową i zakryłam usta dłonią aby się nie roześmiać. Amy odgarnęła swoje czarne kosmyki z twarzy i usiadła na skraju krzesła zakładając nogę na nogę. Można by uznać, że była naprawdę ładna. Opalona skóra wpasowała się idealnie pod ciemne włosy i brązowe oczy. Niestety - z tego co wiem : to nie jest typ Toma. Nie żebym z nim jakoś specjalnie gadała o takich rzeczach ale warty nie zawsze są ciekawe więc pogadać można.
A jeśli chodzi o jego nieobecność to... no cóż. Miał mieć przerwę w trasie ale grają ostatni koncert przed tym jak na cały rok zostanie zamknięty za murami szkoły. Zadzwonił dzwonek. Drzwi sali z trzaskiem otwarły się i weszła przez nie wysoka, szczupła kobieta, niosąc w rękach stertę papierów i czarną teczkę. Nauczycielka historii. Położyła stertę na biurko i poruszyła głową, odrzucając luźne pasma włosów do tyłu. Poprawiła okulary i wyszła na środek klasy.
-A więc.. Dzisiaj omówimy legendy panujące w świecie strażników. znacie jakieś? - spojrzała na nas spod prostokątnych szkieł w czarnych oprawkach. Amy energicznie uniosła rękę w górę.
-Tak?
-Babcia opowiadała mi o
quinque et mortuos. - zmarszczyła nos i przekrzywiła usta ukazując zęby. Pani Mariante odchrząknęła i spojrzała na nią zaciskając wargi.
-Amylinne... wiesz, że zakazano mówienia o tej klątwie. - powiedziała spokojnie. Przysiadła na brzegu ławki przed nami, splatając nogi w kolanach.
-Tak proszę pani... Ale chciałabym wiedzieć jak to naprawdę było! - zaprotestowała dziewczyna wbijając w nauczycielkę skupiony wzrok. Kobieta wstała i zamknęła drzwi na klucz. Westchnęła i odwróciła się w stronę uczniów.
-Dobrze, opowiem wam o tym... ale.... ani słowa o tym. NIKOMU. Wyrzuciliby mnie za to...

Kiedy klasa umilkła i skupiła się na jej osobie, zaczęła:
-Około 100 lat temu żyło pięciu braci. Wszyscy zakochani na zabój w swoich narzeczonych. Ich kobiety były piękne, inteligentne i urodą kusiły samego diabła. Bracia byli strażnikami najwyższej rangi zaś ich narzeczone zwane były jako "
quinque susurri". Pięć szeptów. Nie były siostrami, lecz przyjaciółkami. Mówiły zgodnym głosem, unikały konfliktów. Pewnego dnia siedziały na łące, jak zwykle plotąc wianki z polnych kwiatów i czesząc swoje długie włosy , kiedy je napadnięto. Wszystkie były w jednym wieku. Miały po 18 lat.. - westchnęła- Całą piątkę brutalnie zarżnięto. Ich ciała znaleziono na dnie rzeki Terront. Bracia załamali się. Spędzili dnie i noce szukając czegoś co przywróci duszę ich ukochanym. Ponoć znaleźli to czego szukali ale niestety tą tajemnicę zabrali do grobu. Zmarli w wyniku zawału serca.
-Myśli pani, że to czego szukali istnieje?- zapytałam gryząc gumkę ołówka.
-Myślę, że nie byliby tak głupi aby ich rozwiązanie zniknęło - szepnęła patrząc za okno.
Do końca lekcji nie mogłam sie skupić. Myślami wracałam do tych kobiet. Jakie były? Jak wyglądały? Dlaczego pięć szeptów?


         Tom gonił Georga po drewnianym parkiecie z zamiarem przyłożenia mu i odbicia "Molly"- jego czarno-białej gitary. Bill patrzył na tę dziecinadę z lekkim poirytowaniem. Uniósł jedną brew i uśmiechnął się chytrze. Gdy Georg był blisko niego, czarnowłosy wystawił swoją długą nogę. Chłopak potknął się i ku wielkiemu zadowoleniu sprawcy wleciał na perkusję Gustava, która rozleciała się z brzękiem po całej scenie.
-Molly!- zawył Tom - No i coś debilu narobił?! Moja gitara! Jezu, rysa! Moja ukochana!- chłopak prowadził zawzięty monolog. Bill uśmiechnął się szeroko i poklepał bliźniaka po ramieniu a ten zmierzył go morderczym wzrokiem więc powoli wycofał się do garderoby.
Godzinę później cała czwórka stanęła na scenie. Bill stojąc tyłem do publiczności z westchnieniem obrócił w palcach mikrofon. Kiedy usłyszał pierwsze dźwięki perkusji i lekkie drżenie strun od gitary zaczął śpiewać. Miał wrażenie, że otwiera usta  bezwiednie i sam był zdziwiony kiedy wypłynął z nich dźwięk. Większość kobiet szalała za jego delikatnym, melodyjnym głosem i zrobiłyby wszystko, żeby móc tego głosu słuchać codziennie na żywo podczas gdy on był już nim kompletnie znudzony. Odwrócił się i uśmiechnął do wysokiej blondynki w pierwszym rzędzie.


         Przeczesałam palcami rozpuszczone włosy i podparłam pochyloną głowę na zaciśniętej pięści. Palcem przetarłam skórę tuż pod okiem. Zamknęłam oczy i wróciłam myślami do dziwnego zachowania Nelly. Godzinę temu spotkałam ją na korytarzu damskiego internatu. Oczami uciekała w bok niczym spłoszona surykatka. Mówiła, że ucieknie z tej szkoły, że nas okłamują, że tu nie jest bezpiecznie. Ręce jej drżały. Zaciekawiło mnie ro i zmartwiło.
-Czego ona się dowiedz...- urwałam, kiedy trzasnęły drzwi od biblioteki. Zdyszana Melissa położyła dłoń na moim ramieniu i naglącym szeptem powiedziała:
-Włamali się do symulacji Nelly!    
          Zerwałam się i pobiegłam za nią do pomieszczeń pod budynkiem. Było źle. Czerwone światło przelewało się przez sufit na oszkloną salę. Nel klęczała na środku sali trzymając się za głowę. Wrzeszczała z przerażenia. Łzy spływały jej po twarzy i cała drżała. Jeden z uczniów wyjaśnił mi, że Nel miała przejść symulację strachu i po kilku minutach upadła na kolana i zaczęła krzyczeć. Komputery zgasły ale symulacja się nie wyłączyła. Podeszłam do niej i mimo głośniejszych krzyków odsunęłam blond grzywkę na bok. Zakryłam usta dłonią i odskoczyłam. Na jej policzku widniał wypalone słowo  Memoria a pod tym księżyc i otaczające go pnącza. Księżyc z pnączami winorośli oznaczał powtórne życie lub jak kto woli - życie po śmierci mimo śmierci.
Wkoło Nelly zrobił się krąg z ciekawskich uczniów. Carter - chłopak Clarissy, który również uczy w naszej szkole przebijał się przez tłumek odpychając wszystkich na bok. Uklęknął obok Nel na jednym kolanie a ona uniosła na niego swoje turkusowe oczy. Carter zaczął szeptać a na jej twarzy widać było spokój. Po kilku minutach dziewczyna wstała i przy pomocy nauczyciela szeptu poszła do pielęgniarki. Odprowadziłam ją wzrokiem i wolnym krokiem wróciłam do pokoju. -Trzymaj się stary!- Georg poklepał Toma po plecach i wrócił do tourbusa. Bill stanął przed bratem i założył ręce na klatce piersiowej. -Nie musisz tu zostawać... - powiedział patrząc na niego z głębokim smutk8em ukrytym.w brązowych tęczówkach. -Muszę, jeśli nie chcę cię zabić.