Wika - wyjaśnienie jest w zakładce między miłością a nienawiścią :)
pisząc to wgapiałam się w szklaną kulę z jakimś zamkiem w środku i obracałam ją w te i we wte patrząc jak sztuczny śnieg lata sb z dołu na górę i z powrotem XD
****************
Usiadłam na zimnym kamiennym murku i spojrzałam przed siebie. Zimny wiatr owiewał mi twarz, rozsypując włosy w każdą możliwą stronę.
Machałam nogami obijając je o murek. Uniosłam głowę aby pierwsze krople deszczu opadły mi na twarz. Nie rozumiałam ludzi, którzy nie lubią deszczu. Zawsze kiedy widziałam, że ktoś woli schować się pod baldachimem sklepowym, parasolem czy nawet gazetą uśmiechałam się do siebie. Kochałam deszcz. I nadal kocham. Uwielbiam to uczucie kiedy zimne krople opadają mi na włosy i twarz, przyozdabiając je jak miliony małych brylancików.
Zaczęło się ściemniać, chmury zbierały się od strony oceanu. Wysokie fale obijały się o brzeg jakby miały za mało miejsca w zbiorniku.
Nie chciałam wracać. Musiałam pomyśleć. Nie obchodziło mnie jaką mam duszę, po co to komu potrzebne do życia? Nie rozumiem czym doktor Hollen się tak przejął.
Ale jednak interesowało mnie to. Czemu? Z czystej ciekawości.
Po prawej stronie usłyszałam skrzek mew i odwróciłam się w tamtą stronę. Chłopak ubrany w czarną bluzę, z obszernym kapturem na głowie i wypłowiałych jeansach oparł dłonie o barierkę a mnie uderzyło a twarz tężejące powietrze.
Było już zupełnie ciemno, nie miałam przy sobie broni. Żeby nie pokazać, że wiem kim jestem postanowiłam z nim porozmawiać. Tak dowiem się czy jest niebezpieczny.
-Nie za późno na spacer? - zapytałam gdyż do głowy nie przyszło mi nic lepszego.
-To samo mógłbym powiedzieć o tobie. - odparł uparcie patrząc na fale i nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem.
-Mógłbyś ale ja zapytałam pierwsza. - popatrzyłam na niego przechylając głowę w bok.
Westchnął i spojrzał na mnie. Był to ułamek sekundy ale wychwyciłam z jego spojrzenia wszystko co powinnam wiedzieć: był niezmiernie smutny. Samotny.
Długie do ramion czarne włosy wystawały spod kaptura i opadały na ramiona. Kiedy przyjrzałam sie mu bliżej spokojnie mogłam stwierdzić, że jest przystojny. Policzki wysokimi kośćmi policzkowymi z charakterystycznymi wgłębieniami, oczy w odcieniu głębokiego brązu, długie rzęsy, gładka, blada cera, długie zadbane palce i wysoki wzrost.
-Nie powinnaś rozmawiać z nieznajomymi. - powiedział wyciągając z kieszeni paczkę fajek i odpalając jedną. - Chcesz?
-Nie palę.
Głęboko zaciągnął się dymem i oparł się plecami o kamień. Kiedy stał bokiem kaptur zasłaniał większość jego twarzy ale kiedy wyciągał szyję wydmuchując z płuc szarawy dym ukazywał się dobrze zarysowany podbródek.
Zacisnęłam dłonie na kolanach i ziewnęłam.
-Śpiąca? - zapytał unosząc jedną brew.
-Jakby nie patrzeć późno już- odparłam. W głębi duszy wiedziałam, że Nieumarli nie śpią.
-Wracaj do domu. - odparł i rzucił papierosa na ziemię a następnie przygasił czubkiem buta.
-Odprowadzę cię. I tak nie mam nic lepszego do roboty. - powiedział i zaczął iść wzdłuż pomostu.
-Skąd wiesz gdzie idziemy? - zawołałam za nim zeskakując z murka.
-Po prostu wiem!
**
-Co się dzieje? - zapytałam w pół przytomna patrząc na pochylającą się nade mną Cassie.
-Straż skarbie. Wzywają nas. Wszystkich. - Dodała widząc jak zakrywam sie kołdrą.
W tej chwili miałam gdzieś Straż, chciałam się, cholera jasna -wyspać!
Burknęłam coś pod nosem i wygrzebałam się z pościeli.
Cassie złapała mnie za rękę i wyciągnęła na korytarz. Teraz zauważyłam, że ona również miała na sobie to w czym spała.
Biegnąc przez trawnik, czułam pod gołymi stopami wilgotną trawę. Zbiegłyśmy po schodach do sali treningowej.
Wszyscy z zainteresowaniem mierzyli mnie i Cassie, które jako jedyne byłyśmy w pół nagie.
-Co się gapisz? - warknęłam na chłopaka, który nachalnie mierzył wzrokiem moje długie nogi.
Przepchnęłyśmy się do Melissy, Davida, Petera i Toma. Mel zrobiła zdziwioną minę i spojrzała wymownie na swoje nogi okryte legginsami.
-Następnym razem uprzedźcie, że zamierzamy wyeksponować swoją nagość. - wzruszyła ramionami.
Nasza szóstka stała na betonowym odcinku blisko kamiennej ściany więc zimno strasznie ciągnęło po nogach. Potarłam ramiona i zaczęłam przeskakiwać z nogi na nogę. Z ust wydobywały mi się przy każdym oddechu obłoczki pary. Tom spojrzał na mnie czule i zdjął swoją bluzę, zostając jedynie w szarych dresach i butach. Okrył mnie bluzą, która sięgała mi krótki przed kolana. Byłam pewna, że teraz z kolei jemu jest zimno więc przesunęłam się do tyłu i wtuliłam plecami w jego nagi, umięśniony tors.
Objął mnie rękami, zaplatając dłonie na moim brzuchu.
Delikatnie kołysaliśmy się żeby było nam jeszcze cieplej a Clarissa i Carter weszli na podium.
-Przepraszamy, że tak późno. Większość z was pewnie dopiero wstała - tłum wydał pomruk zaniedowolenia- ale musimy zwiększyć patrole i ilość treningów. Jak pewnie wiecie nastąpiło włamanie do symulacji Nel Eddison. Szkoła nie ma pojęcia jak do tego doszło gdyż komputery, symulacje i dane są dobrze strzeżone.
Clarissa przerwała i pałeczkę przejął Carter.
-Dlatego obchody będziecie robić teraz czwórkami. I to nie tylko teren w okół internatów i szkoły a także las, bramę główną do Akademii Hildegardy i cały budynek lekcyjny. Grupa pełniąca pierwszą wartę dostanie klucze uniwersalne do wszystkich bram i sal a następnie będzie je przekazywała kolejnej. Wychodząc zajrzyjcie na tablicę. Są tam nowe przydziały i dyżury. A teraz możecie się rozejść.
Tom puścił moje ramiona i podszedł do tablicy. Kiedy wrócił oznajmił, że nadal jesteśmy razem ale teraz z Noah i Tristanem.
Wróciłam do pokoju i kiedy już miałam iść spać usłyszałam ciche pukanie w okno. Ostrożnie podeszłam do niego i otworzyłam je. Po chwili do pokoju wśliznęły się długie, zgrabne nogi Chelsee.
-Czemu przychodzisz tu tak późno?- zapytałam kiedy rudowłosa stanęła przede mną.
-Od początku roku jestem wolontariuszką u nas w skrzydle szpitalnym. To chyba wiesz. W każdym bądź razie.. to co Nel miała na twarzy....
-Życie po śmierci.. - szepnęłam spuszczając wzrok.
-No właśnie... bo... ona... umarła w tej symulacji..
-Co chcesz przez to powiedzieć?- spojrzałam na nią szeroko otwartymi oczami.
-Nel nie żyje Hope. Tak mi przykro. - położyła mi jedną dłoń na ramieniu a po jej policzku popłynęła łza. Następnie przewiesiła nogi przez parapet i zostawiła mnie samą z myślami.
A więc pierwsze spotkanie z Billem za sobą. Bo to był Bill XD
OdpowiedzUsuńNo i zaczyna się robić co raz większe zamieszanie i ciekawiej. Biedna Nel.
No nic czekam na kolejny odcinek.
Pozdrawiam ;*
W koncu Bill :D Mam nadzieje,ze wkrotce beda dluzej ze soba rozmawiac xD Noo,ale nic na siłe...pozostaje tylko zyczyc weny i czekac na nastepny odcinek !! Pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuń